Witam, Moi Drodzy,
Ku przestrodze ! Podzielę się z wami podróżą z dzisiejszej nocy.
Wraz z moim kolegą przyjelismy po 6g GT na osobę. Chcę dodać iż odbyłem bardzo dużo podróży z matką naturą „Aya” i jej dziećmi GT, natomiast mój kolega odbył drugą podróż w życiu z GT ( 2,5g i dziś 6g ) . Zdecydowałem że jest gotowy na taką ilość. GT zaczęło działać po 30 min. i uderzyło z bardzo dużą prędkością. Na początku drogi, mieliśmy maksymalny stan euforyczny, który wprowadził nas mój beben. Po ok. 2h, ( około 1:00 w nocy) stan kolegi bardzo diametralnie się zmienił. Doświadczył skoku, ze stanu euforii do najciemniejszych stron ludzkiej podświadomości. Na wierzch wyszły wszystkie demony i lęki które siedziały w nim od urodzenia, czekając na okazje aby się uzewnętrznić.
Dodam iż kolega był przygotowany przezemnie merytorycznie i mentalnie na wszystkie ewentualne możliwe scenariusze. Prywatnie jest człowiekiem o silnym charakterze. Potrafi w realu unieść spory ciężar wyzwań jakie życie potrafi przynieść. Nic nie wskazywalo na to iż, demony i lęki zrobią z niego bardzo słabo znoszącego wyzwania otchłani człowieka, który bez pomocy osoby ” czuwająco/prowadzącej ” pogrążył by się w niej na zawsze. Ów demon, ewentualnie odcisnął by wielki ślad na jego zdrowiu psychicznym.
Podczas walki z paniką, próby szybkiej ucieczki z podróży, napadami lęku przed śmiercią, płacząc, błagał o pomoc aby mu pomóc przejść tą drogę. ( kolega ma 40 lat na barkach). W napadzie paniki zaczął się proces oczyszczania. Kolega wymiotował ponad 30 min ( oczywiście na początku miał tylko czym ) później były to tylko suche wymioty. Z doświadczenia wiem że podczas podróży z Ayą najważniejszą kwestią zawsze była pamięć o oddychaniu. Nie ważne jaki proces czlowiek przechodzi , nieważne z jakim demonem toczysz walkę, nieważne jaką traumę przerabiasz, nie zapominajmy oddychać i uświadamiać sobie ze to zaraz minie. Możecie w danej sytuacji mieć wrażenie, że to nigdy się nie skończy, ale to tylko demon który miesza w głowie. Sytuacja pokazała że gdyby ” czuwający ” nie zachował świadomości podczas własnej podróży, dla podróżującego kolegi mogła by się ona skończyć dramatycznie. W tej konkretnej sytuacji ” Czas ” jakby zwolnił, patrząc na ścienny zegarek zauważyłem że wskazówka sekundnika „tyka” w jednym miejscu. Utknęliśmy w pętli czasowej w której miało się wrażenie że zostaniemy tam na wieczność. W takiej sytuacji brakowało tylko abym jeszcze to ja spanikował. Kolega wymiotował od 30 min. a mi pozostawało tylko mentalnie i fizycznie być obok, wspierać i przypominać iż proces oczyszczania już się kończy, że nasza wspólna walka z demonem „czasu” dobiega końca, aby znalazł jeszcze siłę by wytrwać. Obiecałem mu ze nagroda będzie bezcenna. Świadomość wygranej walki z demonami nie da się porównać z żadnym uczuciem, no chyba że dumy rodzica z triumfującego własnego dziecka.
Pamiętajmy, walka z demonami nie ma sensu. Bądźmy cierpliwi i poddajmy się procesowi który trwa. Miejcie świadomość że to minie i nigdy w to nie z wątpcie !
Bądźmy odpowiedzialni za osoby które zapraszamy do podróży. Niestety nie każdy może wejść do tego świata. Jeżeli nie jesteście doświadczeni sami spróbujcie najpierw z kimś kto już ma spory bagaż doświadczeń. Powyższa sytuacja co nam pokazuje. Wyobraźcie sobie że ta druga osoba też by spanikowała. Jaki scenariusz mógłby mieć miejsce? Jak mogło by się to zakończyć? Miejcie ogromny szacunek przy podróżach. Bądźcie zawsze przygotowani merytorycznie, mentalnie i duchowo.
Dziękuję małym przyjaciołom za tą podróż. Doświadczyłem i zrozumiałem dzięki nim, czym jest odpowiedzialność osoby „czuwajacej” , co znaczy ochrona „podróżujących „.
Dziękuję tym co doczytali do końca.
Dodam że z kolegą jest wszystko w porządku. Odbyliśmy po podróży, długą rozmowę o tym co zaszło. Podziękowaliśmy sobie wzajemnie . Słodko teraz śpi ” chrapie ” 😀 .
Miłego dnia 🙏😀