Krótki raport z pierwszych badań. Podszedłem dość świadomie do tematu, tyle ile mogłem, to poczytałem. Z racji tego, że szybko się przebodźcowuje, postanowiłem zacząć ostrożnie, czyli 1g suszonych GT, rozdrobniony i podany w lemon tek. Wcześniej wziąłem 500 mg niacyny dla lepszego krążenia. Set & setting…tu zrobiłem co mogłem. Ale robotnicy remontują strych nade mną, więc stukanie mnie drażniło. Do tego świadomość, że za parę godzin muszę być na nogach, bo dziecko że szkoły trzeba odebrać. Miałem w tym dniu wolne, ale zawsze jestem na czuju, bo czasem coś żona chce zdalnie, jak jest pracy.
Po 30 min odczułem pierwsze działanie – zaczęło mi się kręcić w głowie, nogi zrobiły się jak z waty, czułem się na przemian piany i mocno pobudzony. Załączyłem wcześniej etniczną muzykę, która się mocno wkręciła. Zauważyłem wzmożoną aktywność zmysłów. Zaczęło mnie to trochę denerwować. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, niby mnie nosiło, a jednak przez miękkie nogi i lekki helikopter wolałem siedzieć i leżeć. Miałem wrażenie, że ściana jakby lekko faluje, obraz stał się ostrzejszy. Jednocześnie dziesięć razy czytałem wiadomość od żony nie mogąc się skupić. Oczywiście wcześniej miałem pewna intencje z jaką zacząłem, o tym jednak za chwilę. Gdy zamykałem oczy widziałem różne wzory, czasem mniej wyraźne czasem intensywniejsze. Pojawiały się też obrazy, motyw przewodni to węże w różnej konfiguracji. Usypiało mnie to, a jednak nie mogłem zasnąć. Twarz stała się ciężka, jakby zaczęła drętwieć. Ciągle ziewałem, jednocześnie moje nogi podrygiwały w rytm muzyki, tak, jakby ciało tego potrzebowało. Lepiej się czułem jak miałem zamknięte oczy, ale nosiło mnie na tyle, że co chwila sprawdzałem co się dzieje. Szukałem wzrokiem mojego psa. Owczarek australijski. Ostatnio sporo przeszedł, bo chorował. Spojrzałem na niego, wydawał mi się inny, piękny, uwalił się na fotelu, musiałem podejść, pysk miał niesamowity, miałem wrażenie, że wyładniał. Wtedy zacząłem się śmiać, banan nie schodził mi z twarzy.
Znowu się położyłem, muza zaczęła się zacinać plus odglisy remontu na strychu. Zacząłem się denerwować. Miałem myśli, że robię ten test wbrew komuś. Poczułem się samotny. Wziąłem telefon, by czymś zająć myśli. Przejrzałem fejsa. Wszystko wydało się nie mieć znaczenia. W głowie pojawiło się słowo „banał”. Przez chwilę próbowałem znaleźć jakiś sens. Tym sensem była rodzina. Nagle tylko to miało znaczenie. Polało się trochę łez. Poczułem tęsknotę i chęć skupienia się na najważniejszych osobach w moim życiu. Reszta to banał. Przez zawroty głowy poczułem dyskomfort, że reakcje chemiczne próbują zawładnąć ciałem, bo czułem się zawieszony między jakimś jednym poziomem, a drugim, więc czekałem, aż się wszystko zakończy. Miałem lekki szczękościsk, a na nogach napięcie i skurcze. Po drodze pojawiło się jeszcze kilka obrazów przy zamkniętych oczach, niezbyt intensywnych. Zdałem sobie sprawę, że zawsze miałem silnie rozwinięta wyobraźnię, więc takie obrazy często przed snem widuje. Jednym z dziwniejszych była zbliżajaca sie szkaradna twarz ze złym okiem która docisnela sie do jakiejś starej szyby w oknie i patrzyła na mnie. Tak, że ta pękła, ale twarz zatrzymała się, bo nie dała rady się przebić.
Za jakiś czas spróbuję 2 gr, ale nie mam niestety możliwości niczym nieskrępowanej podróży. Jeszcze nie. Dlatego trochę boję sie zwiększyć dawkę, bo znowu coś po drodze wyskoczy i zacznę sobie coś wkręcać. Po 2.5 h poczułem się lepiej. Grzyb przestał działać. Właściwie to nie do końca, bo poczułem w sobie pokłady jakiejś wewnętrznej motywacji. Po wszystkim byłem w doskonałym nastroju i przez chwile wiedziałem co powinienem robić i jak ustawić priorytety w życiu. To tak jak z motywem pigułki w filmie „Jestem bogiem”. Teraz jest wieczór, więc jest już inaczej i można powiedzieć, że wróciłem. Od jutra zaczynam mikrodozowanie wraz z Lions mane i niacyną. Dobrej nocy.