Czytam o waszych doświadczeniach i pomyślałam że podziele się swoim z przed paru tygodni.
Miałam ciężki okres, próbowałam różnymi metodami dojść do siebie przez 2-3 miesiące i w końcu zdecydowałam się na podróż.
Wzięłam 3g Cambodian w domu w obecności przyjaciółki. Zanim wszystko przygotowałam usiadłam sobie z grzybami żeby przemyśleć intencje i byłam trochę w kropce. Ostatecznie powiedziałam że „nie radzę sobie, nie wiem na co mam spojżeć żeby w ogóle zacząć jakoś dochodzić do siebie, czuje się zagubiona więc żeby naprowadziły mnie na właściwy tor”.
Trip bardzo szybko zaczął wchodzić, leżałam z zamkniętymi oczami i w pewnym momencie miałam wrażenie jakbym w głowie wpadła do strasznie wielkiej przestrzeni w której strasznie się gubiłam. Nie mogłam nic konkretnego wyciągnąć z tego co tam się działo. Było milion wizuali i jednocześnie jakby taka mgła która w dziwny sposób cały czas próbowała mnie otaczać i fizycznie ściągnąć w dół. Miałam wrażenie ze zapadam się pod ziemie i widziałam że nade mną jest coś, jakieś miejsce gdzie chciałabym trafić – dosłownie pojawiało się to jako białe światło – ale ta energia / mgła mnie nie puszczała. Staram się w takich momentach mieć świadomość że trip kiedyś się skończy i zamiast stawiać opór to pójść za tym co pokazuje ale nawet jak próbowałam się oddać temu czemuś to też w pełni nie mogłam.
Momentami mialam wrażenie że jestem w pudełku, zaczynała bolec mnie głowa tak jakbym nie mieściła się w sobie. Myślałam że zaczynam wracać do siebie i chcialam żeby to już dobiegło końca a jednocześnie bylam rozżalona że nic z tego nie wyciągnęłam i nie rozumiałam co się dzieje. Fizycznie było mi okropnie – rozsadzało mi głowę raz mi było gorąco raz zimno.
Wtedy wizuale na otwartych oczach zrobiły się tak mocne jakbym obraz miała rozdzielony tak jak widzą muchy. Na zamkniętych oczach byłam w tej dziwnej przestrzeni (wydawała się trochę cybernetyczna), na otwartych miałam obraz podzielony na milion fragmentów.
Zaczęłam się dzielić tymi doznaniami z przyjaciółką i po jakimś czasie nagle wszystko się uspokoiło. Siedziałam na łóżku i zaczęłam z łatwością bardzo głęboko oddychać. Wiedziałam że jestem u siebie na łóżku ale jednocześnie mialam wrażenie że siedzę na polanie pod gołym niebem. Ta mgła była gdzies pode mną pod polaną ale nie miała do nnie dostępu. W pewnym momencie miałam jakiś shift percepcji i stałam się epicentrum tej polany.
Zrobiło się bardzo cicho i spokojnie, w głowie miałam totalną ciszę. Położyłam się i usłyszałam trochę jakbym sama siebie pytała, ale jednocześnie jakbym to nie było ja „Jestem? Nie ma mnie?” To było tak jakbym przestała istnieć jako Ja, tak jakbym w ogóle nie istniała a jednocześnie byłam wszystkim. Samo „bycie” zaczęło mnie komicznie bawić i wydało się straszną abstrakcją. Nie mam nawet słów na to by to opisać, to była taka czysta ekstaza istnienia. Jak każdy wizual składał się z elementów i każdy element miał poświatę to byłam każdym kolorem w tym świetle, była nawet samym zauważaniem emocji, i przestrzenią pomiędzy wszystkim. Byłam wszystkim co piękne i wszystkim co okropne. W pewnym momencie śmieszył mnie dla mnie oczywisty i komiczny fakt że „jestem nawet każdym grafiti ku*asa na jakiś murach i ciastem czekoladowo pomarańczowym w czyjejś kuchni” 😅Doświadczałam tam dosłownie każdej emocji ale tyko na chwile, pojawiały się jak takie chwilowe zabarwienie jakimś kolorem. I każda ta emocja nawet te najpaskudniejsze były niesamowicie przyjemne (wiem że brzmi to absurdalnie 😄). Wizuale na otwartych oczach uspokoiły się – wszystko układało sie delikatnie w symetryczne kształty i wszystko było otoczone jakby brokatem. W tamtym momencie zachciało mi się żyć, a co najcudowniejsze minęło już ileś tygodni a poprawa dalej się utrzymuje. Przyjaciółka pare razy się wzruszyła towarzysząc mi w podróży bo jak mówiła naocznie widziała kompletne odrodzenie.
Do dzisiaj w pełni nie wiem co się zadziało, mam swoje zrozumienie tego doświadczenia. Sądziłam że byl to rozpadek ego ale ostatnio dużo czytam że rozpadek ego występuje przy znacznie większych dawkach i raczej większość wpisów określała to doświadczenie jako bad trip. Więc teraz totalnie nie wiem co myśleć, ale na pewno ten trip jest jedną z moich perełek. Na razie nie szykuje się na kolejne tripy w najbliższym czasie ale siedzi mi w głowie to żeby zrobić podejście w innym momencie życia niż kompletny dół ☺️